» Blog » To nie powinno się zdarzyć
14-02-2012 21:42

To nie powinno się zdarzyć

W działach: książki, rozterki czytacza | Odsłony: 17

...czyli kilka słów o rozterkach RPG-owca/ czytacza po raz ósmy.

Żyję w przekonaniu, że prawdziwy kolekcjoner doskonale zna swoje zbiory. Nie sposób przecież zapomnieć o czym, co kocha się i hołubi, czemu poświęca się swój wolny czas, na co jest się gotowym wydać ostatnie pieniądze. To właśnie przekonanie kierowało mną, kiedy dawno temu zażądałam od nimdila, aby wymienił wszystkie swoje RPG-i, najlepiej w kolejności alfabetycznej. Jego kolekcja liczyła wtedy co najmniej 200 pozycji, więc pozwoliłam mu pomóc sobie kartką i ołówkiem. Nie chciałam też słuchać, jak wymienia tę samą książkę po kilkanaście razy. I, oczywiście, wiedziałam, że i tak sobie nie poradzi.

Po nie więcej, niż 20 minutach mogłam cieszyć się swoim zwycięstwem i świadomością, że sama nigdy, przenigdy nie upadnę tak nisko. Kocham przecież każdą z moich książek: tak, te, które stoją w stosach, bo nie ma już dla nich miejsca na półkach również. Bardzo. To takie oczywiste. Jednak, kiedy niedawno siła mego uczucia została poddana próbie, okazało się, że marny ze mnie Lancelot.

Miejscem mojej klęski był krakowski antykwariat Blibliofil, mieszczący się przy ulicy Szpitalnej – to prawdziwy raj dla miłośników książek historycznych, z którego pochodzą niemal wszystkie tomy serii "Życie codzienne w...", jakie posiadam. Tym razem zawartość moich półek wzbogaciła się o "Życie codzienne w we Francji w czasach Ludwika Świętego", "Życie codzienne w Galii Merowingów" oraz "Życie codzienne w Paryżu Franciszka Villona".

Ten ostatni wolumin na zawsze pozostanie symbolem mojej porażki i związanej z nią hańby.

Do końca życia będę pamiętać siebie, kilka minut po opuszczeniu Bibliofila, z uwagą oglądającą okładkę "Życia codziennego w państwie Karola Wielkiego", która wydawała mi się niepokojąco znajoma. Strach narastał we mnie z każdą chwilą. Mimo że jeszcze niedawno narzekałam na zimno, poczułam, że jest mi gorąco. Moje ręce zaczęły drżeć. Pobladłam. Oto spełniał się mój najgorszy koszmar.

Miałam nadzieję. Aż do ostatniej chwili. Aby się uspokoić i rozwiać ogarniające mnie obawy sięgnęłam po telefon – mój katalog na Library Thing nie może się przecież mylić. Niestety! LT potwierdziło to, co jeszcze sekundę wcześniej było jedynie straszliwym przypuszczeniem: "Karol Wielki" trafił do mnie dokładnie 16 października 2009 roku, toteż pokonana zawróciłam, by wymienić go na "Franciszka Villona".

Staczam się.


[Można przeczytać również tu. Wygląda ładniej, co jak wiadomo dla kobiet jest niezmiernie istotne.]

Komentarze


38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
pierwszy! :)

Fajna notka :) Nie masz co robic w Walentynki, Blanche? Wszystkiego najlepszego!
14-02-2012 21:51
earl
   
Ocena:
+1
To mi przypomina, że warto odwiedzić księgarnię i zobaczyć, co nowego i ciekawego wyszło ostatnio.
14-02-2012 21:56
Blanche
   
Ocena:
+1
@zigzak:
Niestety, nie mam co robić, czy też raczej, wszystko to, co mam do zrobienia mieści się w kategorii rzeczy nieprzyjemnych, więc jestem tutaj. ;)
Dzięki :)

@earl:
Ze wstydem przyznaję, że przestałam kupować nowości w księgarniach; zdecydowanie taniej jest zamawiać przez Internet, chociaż nie można pomacać/ powąchać.
14-02-2012 22:03
Malaggar
   
Ocena:
0
A ja nie znoszę macanych książek w księgarniach. Niby jest dziesięć egzemplarzy, ale każdy zmacany jakby macant ściskał pierś dziewczęcia, a nie książkę:P

A kupowanie przez internet ma jedną, niezaprzeczalną zaletę. Można dostać książki, które są za gatunku "egzotycznych".
14-02-2012 22:06
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
wykańczasz polskich przedsiębiorców, Blanche, kupując na alledrogo i okolicach! :)
14-02-2012 22:06
Malaggar
   
Ocena:
0
Gorzej, pewnie kupuje w takim sklepie, od którego nazwy rzekę nazwali.
14-02-2012 22:08
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No właśnie, wstyd podwójny!
14-02-2012 22:11
earl
   
Ocena:
+1
@ Blanche

Nie masz się czego wstydzić. Ja też czasem zamówię książkę na allegro, ale tylko wtedy, kiedy nie mogę jej dostać w tradycyjny sposób. Ale jedynym moim marzeniem jest dostać trylogię Aleksandra Dumasa z okresu międzywojennego, której, niestety, nikt nie wznawia.
14-02-2012 22:17
Blanche
   
Ocena:
0
@Malaggar:
Akurat kupuję w księgarni, która nazywa się tak, jak ta co Niemca nie chciała. ;)
14-02-2012 22:23
earl
   
Ocena:
0
A która to idiotka nie chciała obywatela Reichu? :P
14-02-2012 22:25
Malaggar
   
Ocena:
+1
Matuszka Rosja?
14-02-2012 22:25
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wendy z Wysp Brytyjskich - wolała Piotrusia Pana :P
14-02-2012 22:26
Grom
   
Ocena:
+1
Miałem przez długi czas podobne przekonanie przy kolekcjonowanej przeze mnie Czarnej Serii o Conanie. Sprawy skomplikowały się, gdy kilka książek przeczytałem pożyczonych.
Od tego czasu hołduje złotej zasadzie "krótki ołówek jest lepszy, niż najdłuższa pamięć" :)
14-02-2012 22:28
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
earl, a ty nie na randce dzisiaj?
14-02-2012 22:33
earl
   
Ocena:
0
Aż się dopiero zorientował :P Nie, nie jestem ze względów technicznych - 170 km różnicy dzieli mnie od ukochanej.
14-02-2012 22:37
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
A ty zigzaczku już po randce?
14-02-2012 23:15
Eva
   
Ocena:
+2
Jezu, zigzak, jaki terror wprowadzasz :D
Ja szczęśliwie nigdy nie miałam tego problemu, nigdy nie przyszło mi do głowy, że można zapamiętać wszystkie książki, które ma się w domu. Jakkolwiek ból sobie wyobrażam, cierpiąc na manię czytania Strugackich najpierw wypożyczyłam Żuka w mrowisku z biblioteki, a potem go kupiłam. Przez cały czas posiadając w domu egzemplarz. Takie samo wydanie nawet.
15-02-2012 03:06
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak tyldusiu, już po.
A wogóle Evo, to walentynkę Specjalnie Tobie napisałem na blogu, zresztą też Specjalnie Blanche i Specjalnie Wszystkim, to sobie przeczytaj.
Co zaś mojego stanowiska - jesli cos mozna kupic lokalnie, na miejscu, to staram sie to robic bez internetu - bo moja oszczędność na paru złotych tu i tam moze byc marginesem zarobku i oplacalnosci (oczywiscie pomnozonego przez liczbe klientow) dla ksiegarni. Moze to nieekonomiczne, ale dzieki temu jak chce kupic ksiazke, albo zrobic sobie polowanie, ide do ksiegarni, albo nawet taniej ksiazki i sobie szperam godzinami - dzieki temu nie musze czytac recenzji i spoilerow recenzentow roznyc dzialow ksiazkowych :) Nie musze, ale czytam (choc nie tych ksiazek ktore lubie, a te ktore robią sporo szumu i fajne flejmy). Gdyby wszyscy kupowali od Rzecznych Kupców Z Ameryki Płd. to bylbym skazany na opinie recenzenckie. Bo byłoby coraz mniej miejsc gdzie ksiazke mozna pomacać niczym Malaggar pierś karczmarki ;)
15-02-2012 06:30
Eva
   
Ocena:
+1
Zigzak - widziałam, czytałam, doceniam intencje, ale widziałeś Iniemamocnych? ;)
A księgarnie nieinternetowe są fajne. Przed świętami to sobie przypomniałam, bo poszłam do normalnej zamiast do empiku (i od tamtej pory nie udało mi się do empiku wrócić :D ).
15-02-2012 09:33
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
widziałem The Incredibles :P
15-02-2012 09:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.