» Blog » Pudła
28-06-2012 21:02

Pudła

W działach: książki, rozterki czytacza | Odsłony: 3

...czyli kilka słów o rozterkach RPG-owca/ czytacza po raz dziesiąty.

Mniej więcej dwa razy do roku, w okolicy stycznia i lipca, robię generalnie porządki. Zajmuje mi to dokładnie cały dzień, z czego większość czasu pochłania, oczywiście, wycieranie z kurzu, a następnie układanie na półkach całego księgozbioru. W zasadzie to całkiem przyjemne, chociaż męczące, zajęcie, ma bowiem dwie podstawowe zalety. Po pierwsze, tego dnia przez chwilę mam w ręku każdą z moich książek, co wiąże się z sentymentalną podróżą przez długie lata zbieractwa. Niewielka plamka, drobne zagięcie okładki - wszystko to o czymś lub o kimś przypomina. Po drugie, mogę zorientować się, jak wiele nowych pozycji przybyło w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, sprzątanie bowiem zmusza do odszukania wszystkich tych, które zostały powtykane w najdziwniejsze możliwe miejsca, w ramach tymczasowej oszczędności przestrzeni. Oczywiście, wszystko jest na bieżąco katalogowane na Library Thing, jednak dopiero wpatrywanie się z ułożone na podłodze stosy książek pozwala mi w pełni uświadomić sobie tempo, w jakim spływają do mnie nowe woluminy.

A te, jak wskazuje dzisiejsze wielkie sprzątanie, spływają całkiem szybko. Naprawdę, zmieniające się liczby na Library Thing zupełnie nie oddają rzeczywistej sytuacji - niby pokazują, ile tego wszystkiego jest, nie są w tym jednak tak wymowne, jak być powinny. Oto na przykład zorientowałam się, że mam więcej w pełni kompletnych serii, niż mi się wydawało, a z kolei do uzupełnienia pozostałych nie brakuje tak wiele, jak sądziłam. Miła niespodzianka.

Niestety, na miłych niespodziankach się nie skończyło - szybko okazało się, że równowaga w przyrodzie została zachowana, bo coś podkusiło mnie, aby nieco zmodyfikować ułożenie książek na półkach.

Nie, wcale nie chodzi o ból kręgosłupa, który pojawił się już po zapełnieniu najwyższej półki - do tego już zdążyłam się przyzwyczaić. Problem tkwi w tym, że kiedy już cała dostępna przestrzeń była zapełniona okazało się, że zostało jeszcze jakieś pół metra książek, które trzeba gdzieś wcisnąć - nie mogą przecież zostać na podłodze, odrzucone i samotne.

Nie było łatwo, jednak ostatecznie udało mi się znaleźć miejsce powyżej poziomu podłogi dla wszystkich zainteresowanych. Zdałam sobie jednak sprawę ze strasznej prawdy - wraz z kolejną książką, którą kupię lub dostanę, będę musiała udać się na, jakże daleką i niewdzięczną!, wyprawę do Ikei.

Nie, nie po nowy regał. Na korzystanie z tego typu udogodnień od dawna już nie mam dostatecznie dużo wolnej przestrzeni. Bardzo cieszyłabym się, gdyby celem tej misji było zdobycie regału - nawet, jeśli pod ciężarem RPG-ów ich półki kompletnie wyginają się po już po paru miesiącach.

Niestety, będę kupować jedynie pudła. Pudła! Brzydkie, kartonowe pudła, które będą musiały stać gdzieś na podłodze.

Wiem, że kolejny wolumin, który dodam do swojej kolekcji, jak każdy poprzedni, sprawi mi ogromną radość - zapach farby drukarskiej i szelest papieru niezmiennie mnie cieszą. Niemniej, wiem też, że chwilę później przyjdzie mi płakać nad jego smutnym losem. Po tym, jak dodam go do katalogu na LT, będzie musiał trafić do pudła właśnie.

Ta niewesoła perspektwa sprawia, że w mojej głowie pojawiają się koncepcje zgoła heretyckie. Bo może e-książki to wcale nie taki głupi pomysł?


[Można przeczytać również tu. Wygląda ładniej, co jak wiadomo dla kobiet jest niezmiernie istotne.]

Komentarze


Krzyś
   
Ocena:
+1
Jesli znajdzie się miejsce na postawienie kartonowych pudeł, to znajdzie się i miejsce na jakieś gustowniejsze szafeczki czy małe półeczki. Zamiast pudeł. Więc po co pudła? I po co te heretyckie myśli? ;)
Ja osobiście mam wąziutki, acz wysoki regał, teoretycznie jego designer zdesignował go jako regał na płyty, ale możliwość zmiany wysokości półek czyni go idealnym dodatkowym regałem na książki. Zwłaszcza przy braku miejsca. Oczywiście, z Ikei. :)
28-06-2012 21:12
Blanche
   
Ocena:
0
Mam wrażenie, że jednak wszystkie dostępne niewielkie szafeczki mają znikomą pojemność, niestety. No i pudła można stawiać jedno na drugim, a małe szafeczki często niekoniecznie działają w ten sposób.

A jeśli jednak chodzi o przechowywanie książek w ogóle mogę powiedzieć tylko jedno: cóżże byśmy zrobili, gdyby nie Ingvar Kamprad!
28-06-2012 21:16
Salantor
   
Ocena:
0
Znam ten ból, oj znam...
28-06-2012 22:14
Blanche
   
Ocena:
0
A już zupełne przerażenie mnie ogarnia, kiedy pomyślę o ewentualnej przeprowadzce...
28-06-2012 22:15
Szponer
   
Ocena:
+1
Bo e-książki nie są głupim pomysłem. Ja właśnie wyprzedaję część książek, część zostawiam, a kolejne dwie półki trzymam na czytniku. Świetna sprawa. Nie boję się, że coś się z okładką stanie w trakcie podróży czy coś. Ale półka na erpegi koniecznie musi być.

Edit: jak się przeprowadzałam, to uznałam, że firma przeprowadzkowa będzie dobrym pomysłem. W łeb bym sobie strzeliła ze wszystkimi książkami i ich pakowaniem...
28-06-2012 22:18
Blanche
   
Ocena:
0
Nawet mając czytnik, z pewnością nie byłabym w stanie pozbyć się ani jednej pozycji z moich zbiorów (już dawno sprzedałam wszystko, na czym mi nie zależy), ale może rzeczywiście udałoby mi się zaoszczędzić nieco miejsca w przyszłości.
28-06-2012 22:21
Krzyś
   
Ocena:
0
Jak ja się przeprowadzałem do nowego domu, to pierwszą rzeczą w moim pokoju były książki. I podłoga :D

Mogę oddać w dobre ręce książkę, pożyczyć, wymienić, ale sprzedać... Jakbym sprzedawał własną duszę. :/

E-booki są zue! I tyle!
28-06-2012 22:36
Blanche
   
Ocena:
0
Pożyczać?! Fuj! Ostatnio się załamałam... Nigdy więcej.
28-06-2012 22:41
Szponer
   
Ocena:
0
E-booki mają jeden problem - nie można szpanować wydaniem komedii Lope de Vegi z 1886r. ;) A tak poza tym, to są awesome.
28-06-2012 22:45
Blanche
   
Ocena:
0
Szponer, wierzę Ci, ale czy to nie jest tak, że dostępność polskich pozycji w wydaniach elektronicznych wciąż jest niewielka?
28-06-2012 22:47
Szponer
   
Ocena:
+1
Polskie e-booki kosztują tyle samo, ile papierowe wydania, co jest trochę smutne (głównie nowe pozycje, starsze często mają mniejsza cenę, chociaż mogę się mylić). Niektóre tytuły ciężko też znaleźć w bardziej moralnie wątpliwy sposób (ale da się, chociaż z nowszymi pozycjami może być problem).

Inną kwestią jest to, że nie wszystkie pozycje zagraniczne mają odpowiedniki elektroniczne i teraz właśnie stoję przed koniecznością kupienia papierowej wersji. Nie wiem, jakie książki czytasz, ale jeśli chodzi o fantastykę, to akurat nie powinno być z tym dużego problemu. Zdarza się, że stosunkowo nowe pozycje o jakiś dziwnych rzeczach nie mają swych pdfów.

Pomimo wszystko uważam, że czytniki są awesome. Mogę mieć 300 książek w kilkuset gramach, które zajmują niewiele miejsca. Nie płacę ogromnych sum za przesyłkę od Wujka Sama i mam porządek :P Ale tak naprawdę wszystko zależy od tego, co czytasz. Podejrzewam, że będzie ciężko znaleźć bardzo niszowe pozycje z jakiejś wyspecjalizowanej dziedziny wiedzy (vide teatr).
28-06-2012 23:21
Salantor
   
Ocena:
+1
No to czytnik dla mainstreamu, indiasy idą na półkę. Też mi problem ;p
28-06-2012 23:36
Szponer
   
Ocena:
0
Dokładnie tak zrobiłam, Salantorze! Hipsterstwo na wierzch :D
28-06-2012 23:39
Blanche
   
Ocena:
0
Jasne, ale gdybym już miała ten nieszczęsny czytnik, to chciałabym z niego jak najwięcej korzystać - niech się inwestycja zwróci. :P
28-06-2012 23:41
Szponer
   
Ocena:
+1
Mnie się zwróciła w błyskawicznym tempie :P Nawet czytając same mainstreamowe rzeczy! :P
28-06-2012 23:48
Krzyś
   
Ocena:
+2
Możecie mnie nazwać marudzącym, zatwardziałym, ciężkogłowym i staromodnym tradycjonalistą-malkontentem, ale e-booki są zue. Nie mają w sobie tej magii. Kupując e-booka nie poczujemy zapachu świeżej farby drukarskiej, czy zapachu historii. Na e-booka nie mogę sobie po prostu popatrzeć jak leży sobie piękny na półce. Nie usłyszę szelestu przewracanych kartek...

Ale może to dlatego że książek nie traktuję wyłacznie w kategorii przeczytam->zapomnę. Kupno każdej książki to seria podchodów, wybierania, szukania okazji, 'obwąchiwania' ofiary, namyślania się, odliczania pieniędzy, a w końcu wielkie wydarzenie.

Heh, tak mi się to kojarzy, jak aniołek i diabełek, Szponer szepta Ci do jednego ucha jakieś podstępne, kusicielskie i zwodnicze propozycje, a ja do drugiego 'Nie, Blanche, nie daj się, nie rób tego...' ;)
28-06-2012 23:50
Blanche
   
Ocena:
0
Cóż, na razie to i tak tylko dość jałowe rozważania.
28-06-2012 23:55
Szponer
   
Ocena:
+1
Miałam swego czasu podejście takie, jak Ty. Na półce mam parę perełek, które są niedostępne dla zwykłych śmiertelników (:>) i jestem z nich naprawdę dumna. Niestety, gdybym chciała przeczytać wszystko, co chcę, to zabiłyby mnie ceny przesyłek z Zachodu oraz w ogóle sam czas oczekiwania na to wszystko. Nie wspominam już o tym, że nie mam miejsca. Poza tym, e-booki są wygodne i się nie niszczą :D

To nie zmienia faktu, że uwielbiam wszelkiej maści wydania kolekcjonerskie, limitowane. Są zawsze mile widziane na półce :)
28-06-2012 23:59
Salantor
   
Ocena:
0
Lubię kolekcjonować, ale jeśli zabraknie mi miejsca, to trudno, ale zainwestuję w czytnik. Coś za coś, jak to mówią, a ja nie mam, niestety, nieograniczonej przestrzeni na półkach albo sfery kieszonkowej o rozmiarach stadionu. Czasem po prostu trzeba coś zrobić inaczej i pal licho zapach farby drukarskiej et cetera.
29-06-2012 00:10
Marigold
   
Ocena:
+1
Przeprowadzałam się w lutym, książek była cała masa, pchałam w materiałowe torby z supermarketu, bo kartonów nie miałby kto wnieść na moje wysokie drugie piętro bez windy. Sprzedałam w życiu kilka książek, które miałam podwójnie, pożyczam chętnie, ale chyba zaprzestanę, bo zniknęło mi kilka lubianych rzeczy i za cholerę nie pamiętam, komu pożyczyłam (Straż! Straż! - gdzie jesteś?).

W pudła nie upycham, poświęciłam wszystkie półki, upycham na parapetach często gęsto i wszędzie gdzie się da - pozytywne jest to, że część wala się w okolicach łóżka, tak z pięć, które aktualnie czytam. Poświęciłam kolekcję filmów - aktualnie tworzy ścianę i zaczynam się powoli obawiać, że w końcu się zawali, a mam kilka perełek, które powinny mieć ładniejsze miejsce.

Nieustannie marzę o mieszkaniu, w którym zdołałabym zachować jeden pokój na "gabinet" - mały sekretarzyk, fotel i milion półek - wiem, że bez problemów je zapełnię...
29-06-2012 02:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.