» Blog » Graj solo!
03-03-2012 19:31

Graj solo!

W działach: RPG, sesje solo | Odsłony: 34

Graj solo!
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że również RPG-owcom zdarza się czasem wykazywać społecznie powszechne zachowania – na przykład łączyć się w pary. Często z innymi RPG-owcami. W takiej sytuacji pojawia się zwykle kwestia sesji-solówek: wszak pary, rzecz równie powszechna, lubią spędzać czas w swoim, i tylko swoim, towarzystwie. Od jakiegoś czasu także mierzę się z tym problemem i postanowiłam podzielić się bagażem doświadczeń zdobytych przez ostatnich kilkanaście miesięcy. Zaznaczam przy tym, że tak moje doświadczenia, jak i przedstawione tu rozważania dotyczą przede wszystkim tzw. mainstreamowych systemów.


Wstępne ustalenia

Większość różnic dzielących sesję dla kilku graczy i solówkę traci dla mnie znaczenie, kiedy rozpoczyna się gra. Oczywiście, prowadzenie drużynie to nie to samo, co prowadzenie jednej osobie, jednak w moim odczuciu to przede wszystkim podczas przygotowań Mistrz Gry czuje, że robi coś niego innego, niż zwykle. W przypadku przyjaźnie nastawionej do MG drużyny, aby zacząć zabawę często wystarczy lakoniczne stwierdzenie "gramy!". Tymczasem solówki bywają poprzedzone długimi negocjacjami dotyczącymi wyboru konwencji i systemu. Warto poświęcić na nie czas, szczególnie, jeśli MG nie zdążył jeszcze dokładnie poznać preferencji gracza. W przypadku konwencji, właściwie trudno mówić o negocjacjach – należy bezwzględnie zdecydować się na coś, z czym czuje się pewnie nie tylko Mistrz Gry, lecz również gracz. Samotny gracz, a więc taki, który nie ma oparcia w bardziej lub mniej ogranych kolegach z drużyny, nie znając konwencji może czuć się na tyle niepewnie, że nagle kompletnie nie będzie wiedział, co robić a sesja utknie w martwym punkcie. Prawdopodobnie nie ruszy dalej, chyba, że MG zdecyduje się zastosować jakąś deus ex machina, czy to w formie spadającego na postać kataklizmu, czy wszystkowiedzącego NPC-a. Gdy gracz nie do końca wie czym „się ja” daną konwencję można spróbować popchnąć go w odpowiednim kierunku podrzucając odpowiednią biblio- lub filmografię. Jeśli jednak to nie zmieni jego sceptycznego nastawienia, lepiej zdecydować się na coś innego. Albo ściągnąć na pomoc drużynę. Kwestia wyboru systemu wygląda już nieco swobodniej, bo przecież gracz może wcielić się w rolę żółtodzioba dopiero poznającego otaczający go świat. To rozwiązanie zawsze świetnie zdaje egzamin. Niemniej, nowe systemy – ze szczególnym naciskiem na naprawdę nietypowe rzeczy – lepiej wypróbowywać w większym gronie. Wiadomo, co pięć głów, to nie dwie.


Najpierw postać

Z oczywistych względów Mistrz Gry powinien zapoznać się z postacią nim zacznie myśleć o scenariuszu. W przypadku drużyny można bezpiecznie założyć, że znajdą się w niej bohaterowie o zróżnicowanych umiejętnościach i motywacjach, które powinny odnaleźć się w dowolnej przygodzie. Niestety – tu pozwolę sobie posłużyć się klasycznym przykładem - trudno zmieścić wojownika, maga, kapłana i tropiciela w jednej osobie, a więc nie można mieć pewności, że samotna postać poradzi sobie z każdym typem wyzwania. Dlatego, kiedy już uda się nam ustalić w co gramy, nie ma sensu rzucać się w wir przygotowań – najpierw gracz powinien stworzyć swojego bohatera [1]. Dzięki temu wszystko, co znajdzie się w przygodzie, będzie mogło zostać dostosowane do konkretnego bohatera i zyskamy pewność - lub przynajmniej solidnie podbudowaną faktami nadzieję - iż będzie w stanie sprostać postawionym przed nim trudnościom, a także nie zignoruje przeznaczonych dla niego fabularnych haczyków. Jeżeli gracz i MG zdążyli już przeżyć razem wiele sesji, a tym samym dobrze się znają - na przykład wiadomo, że solista zwykle gra pewnym konkretnym typem postaci - można wcześniej zacząć dłubać w scenariuszu. Jeśli jednak dopiero zaczynają wspólne RPG-owanie lepiej poczekać na powstanie bohatera. W przeciwnym razie istnieje spore prawdopodobieństwo, że nieszczęsny Mistrz Gry stanie przed koniecznością dokonania ogromnych zmian w scenariuszu - tuż po tym jak gracz zrobi postać i na przykład okaże się, iż to osobnik, którego nie sposób wciągnąć w bieg wydarzeń. Ewentualnie, gracz dowie się, że jego wymuskany bohater, którego zdążył już przecież polubić, nadaje się tylko do wyrzucenia.

Jeśli solówki nie są odskocznią od kampanii prowadzonej dla większego grona osób, warto pozwolić graczowi na stworzenie potężniejszej postaci, o możliwie szerokim wachlarzu umiejętności. Dzięki temu nie nie będzie musiała wciąż wysługiwać się NPC-ami, aby osiągnąć swoje cele. Poza tym, nieco trudniej będzie ją zabić. Oczywiście, jeśli MG nagle bardzo zapragnie pozbyć się delikwenta z pewnością znajdzie sposób. Rzecz w tym, aby zmniejszyć ryzyko przypadkowej, głupiej śmierci bohatera już na początku sesji.

Gdy gracz nie zna mechaniki ostatecznie wybranego systemu nie należy jednak być nadmiernie hojnym. Obdarzony tysiącem nowych mocy nie będzie wiedział, jak i do czego ich używać, a w efekcie jego bohater będzie równie bezbronny, jak zupełnie początkująca postać, z dodatkową umiejętnością "frustrowanie Mistrza Gry". Konieczność ciągłęgo podpowiadanie graczowi w kwestii tego, co właściwie znajduje się w na jego karcie postaci i jak można tego użyć przeciwko wrogom potrafi doprowadzić do szału nawet najcierpliwszego człowieka. W przypadku zawziętego mechanisty taki problem nie powinien się nigdy pojawić, w każdym innym natomiast, lepiej będzie, kiedy MG na początku będzie trzymał swoją nadmierną szczodrość na wodzy. Można przecież nadrobić tę stratę później, na przykład podczas przyznawania punktów doświadczenia.


Graczu, litości!

Gracz to bestia straszliwa i nieprzewidywalna a skora do komplikowania życia Bogu ducha winnemu MG. Trudności może zacząć piętrzyć przed nim już na etapie tworzenia postaci, wymyślając takiego bohatera, który sprawi, że Mistrz Gry będzie miał ochotę raczej usiąść w kącie i płakać niż pisać dla niego scenariusz. Mnie samej udało się powołać do życia taki koszmar - z którego, prawdę mówiąc, jestem niezmiernie dumna. Osobę całkowicie obojętną na wszystkie dziwne rzeczy, które dzieją się wokół niej, za to w pełni skoncentrowaną na swoim zupełnie przyziemnym celu. Zapewne wyobrażacie sobie, jak wyglądały sesje, kiedy za każdym rogiem nie czaiła się naprawdę wielka motywacja lub gdy nadnaturalna rzeczywistość nie uderzała obuchem po głowie. Tego typu postać mogłaby być znośna w przypadku sesji drużynowych: włócząc się ze swoimi kompanami i narzekając na absurdalność sytuacji byłaby swego rodzaju elementem humorystycznym, jednocześnie przypominającym bohaterom o zwyczajnym życiu, które utracili. Zupełnie jednak nie nadaje się na solówki. Gracz, skoncentrowany na jednym aspekcie swojej postaci w czasie zwykłej sesji może przeszkadzać, ale jest znośny. To samo zachowanie może zupełnie zepsuć solówkę, toteż obie strony powinny być gotowe na kompromisy w imię wspólnej zabawy.

Wspomnianych zawirowań można również uniknąć, jeśli gracz tworząc postać uwzględni kilka rzeczy. Przede wszystkim niech to będzie ktoś mocno osadzony w świecie gry, na przykład poprzez związki z różnymi organizacjami lub koneksje rodzinne. Tego rodzaju powiązania automatycznie stwarzają możliwość wciągnięcia bohatera w akcję – bo trzeba wykonać jakieś zadanie, bo ktoś ma kłopoty. Ponadto, jednocześnie gracz zyskuje pomocników, osoby, do których może zwrócić się w potrzebie, gdy umiejętności bohatera są niewystarczające, by mógł sobie z czymś poradzić. Jednak jakkolwiek zapewnienie mu wsparcia ze strony NPC-ów jest wskazane, nie można pozwolić, aby ci wszystko robili za niego, więc niech będzie to osoba o raczej szerokim wachlarzu zdolności. Najważniejsza sprawa – postać nie może być osobą zamkniętą w sobie, która biernie obserwuje wydarzenia rozgrywające się wokoło. Sesja, na której bohater jest tak nieśmiały i aspołeczny, że boi się odezwać do kogokolwiek obcego to prawdziwa katastrofa.

Na koniec, jeśli MG nie uczestniczył aktywnie w całym procesie twórczym (co wydaje się najlepszym możliwym rozwiązaniem), warto upewnić się, że dokładnie wie, o co chodzi – zna charakter postaci, jej motywacje, wie mniej więcej, czego się spodziewać. Niewłaściwa interpretacja zachowania postaci, która nie ma wiernych towarzyszy zawsze wyciągających ją w kłopotów może mieć naprawdę tragiczne skutki – ot, choćby śmierć postaci po pięciu minutach sesji [2].


To ułamek moich przemyśleń dotyczących prowadzenia solówek; być może kiedyś pojawi się kolejna część tego tekstu, tymczasem mam nadzieję, że okaże się on dla kogoś pomocny. Jednocześnie zapewniam, że nie ma w nim żadnych prawd objawionych, a jedynie moje własne obserwacje.



[1] Ewentualnie, może zrobić to za niego MG, co sprawia, że kolejność przygotowań (najpierw bohater, potem scenariusz) przestaje być istotna. Osobiście jednak uważam, że stworzenie bohatera to jeden z fajniejszych elementów RPG-owania nie należy zabierać graczom tej możliwości, szczególnie, jeśli planujemy dłuższe kampanie.
[2] To właśnie spotkało jedną z moich postaci. Jej śmierć była wynikiem wyłącznie niezrozumienia między graczem a MG.



[Można przeczytać również tu. Wygląda ładniej, co jak wiadomo dla kobiet jest niezmiernie istotne.]

Komentarze


Blanche
   
Ocena:
+1
Ja wciąż uważam, że to kwestia dojrzałości delikwentów. :)
04-03-2012 12:21
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czy dojrzali ludzie grają w RPG i udają że są elfami i czarodziejami? :)
04-03-2012 12:23
earl
   
Ocena:
0
@ Blanche

Dziękuję za propozycję. Może się skuszę :)
04-03-2012 13:00
Bielow
   
Ocena:
+3
"Czy dojrzali ludzie grają w RPG i udają że są elfami i czarodziejami? :) "

Nie. Dlatego ja odgrywam postać zbliżoną do mnie. Chorego psychicznie morderce psychopatę i dewianta seksualnego w jednym. Moi znajomi twierdzą, że wcale nie muszę tej postaci odgrywać... ;]
04-03-2012 13:28
Tyldodymomen
   
Ocena:
+3
Granie z kobietami jest jak stąpanie po polu minowym- musisz notorycznie się pilnować by w coś nie wdepnąć bo odłamki będą latały do końca sesji i żadna "polityka grubej kreski" nie podziała.

Przy okazji- co to za niestosowny obrazek pachnący dyskryminacją mężczyzn, hę? Zaraz zabieram się za list do profesorki Środy
04-03-2012 13:43
Kamulec
   
Ocena:
0
@zigzak
Znam lepiej tylko jedną parę grającą w RPG (więc mojej wypowiedzi jako prawdy objawionej traktować nie należy) i takich problemów raczej nie mają. Moim zdaniem kwestia osobowości obu stron w związku.
Co do ryzyka rozstania - zaczynam nową grę, bo moja kampania jest zawieszona, dwóch graczy się ze sobą pokłóciło. Tak więc nie ma co demonizować, jeżeli związek trwa na tyle długo, że szansa na szybkie zerwanie jest mała. I zostaje kwestia tego, dlaczego się razem gra. Jeżeli para gra ze sobą dla swojego towarzystwa, to owszem, grupa musi się rozpaść, ale w przeciwnym wypadku moim zdaniem jest szansa na to, że się grupa nie rozpadnie.

@Cubuk
Pozwolę sobie się nie zgodzić. Wg mnie nie na miejscu.

@Tyldodymomen
Amazonki nie są za równouprawnieniem.
04-03-2012 14:47
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
No ja mialem kilka (naście?) przypadkow roznych par (w tym 2 moje byłe) gdzie problemem byl albo brak zrozumienia ze to co sie dzieje w swiecie rzeczywistym (np fakt wiezi miedzy dwoma ludzmi) niekoniecznie musi miec przelozenie na swiat gry - zauwazylem ze kobiety czesto gorzej rozrózniają te dwie sprawy - albo tez cos sie psulo w grze gdy w zwiazku sie cos psulo. I zwykle przekladalo sie to na cala drużyne. I w 90% przypadkow konczylo sie to koncem kampanii.
Dlatego nie biore parek na sesje ani nie romansuje z graczkami RPG w celach innych niz szybka konsumpcja :)
ale byc może strach ma wielkie oczy... Wole jednak dmuchac na zimne.
04-03-2012 17:09
Beamhit
   
Ocena:
0
Tyldodymomen - rozwiń myśl z tym polem minowym, bo nie kumam.
04-03-2012 19:25
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Kobiety podchodzą do RPG bardziej emocjonalnie.
04-03-2012 19:28
Bagheera
   
Ocena:
+5
Muszę się zgodzić z Blanche - mam wrażenie, że zachowania, o których piszecie zależą od w dużej mierze od dojrzałości emocjonalnej. Znam i lubię grać/prowadzić dla wielu par. Jednak przyznam, że rzeczywiście widywałam przypadki mistrzów, którzy nie potrafili zachować się obiektywnie w stosunku do swojej drugiej połowy.

Jednocześnie część przywoływanych argumentów jest dość abstrakcyjna - chociażby przykład zigzaga z zabijaniem postaci. To chyba oczywiste, że jeśli zabijesz komukolwiek postać na początku i karzesz mu nudzić się do rana, patrząc jak inni się bawią, to wyjdzie z sesji niezadowolony.

A z moich doświadczeń wynika, że emocjonalne podchodzenie do RPG nie ma związku z płcią, ale z charakterem. Jeśli już musimy generalizować, to powiedziałabym raczej, że to faceci mają tendencję do nadmiernego przeżywania swoich sesji (co zapewne wynika z tego, że statystycznie więcej facetów gra, więc i częściej się takie zachowania widuje).
04-03-2012 20:16
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Bagheera (to męskie imię, prawda? Z księgi dżungli?) - może inaczej:
Istnieje coś takiego jak granica między fikcją a rzeczywistością. Z moich obserwacji wynika że faceci lepiej sobie radzą z rozróżnianiem co jest czym - to że na sesji kumpel kumplowi w ramach postaci wbije nóż w plecy nie wplywa raczej na ich przyjaźn poza sesją. Nie widzialem natomiast ANI JEDNEGO takiego przypadku u kobiet - zawsze byly fochy, dąsy na kolegow z drużyny, nienawiść (faktyczna, nie odgrywana) wobec gracza- zdrajcy itd. Gorsze rozroznienie pomiedzy rzeczywistosciami - wielokrotnie widzialem jak dziewczyny obrażały sie na swoich chlopakow, że "twoja postac nie biegła na pomoc mojej postaci, tylko ratowala tą durną NPC - księżniczkę".
Nie wspomne juz o zazdrosci jaka sie pojawia na sesji gdy postac zaczyna rwac corki karczmarza lub o zgrozo - postacie innych graczek - kino na resorach normalnie.
Inna sprawa ze faceci tez potrafia byc zazdrosni na sesjach - dlatego wlasnie nie gram z parami. :)

Edit: a co do przykladu z "zabij Małgosi postać i zobacz jak Jasiowi się gra" chodzilo mi rqczej o to, że ze względu na fakt bycia parą Jasio nie bedzie sie dobrze bawil - po pierwsze bedzie mial wyrzuty ze gosia sie nudzi, po drugie nie pusci gosi samej do domu, po trzecie gosia szybko zacznie sie nudzic i sabotowac, zeby tylko jasio jak najszybciej równie kiepsko sie bawil. I nagle druzyna zostaje bez polowy składu.
04-03-2012 20:30
Tyldodymomen
   
Ocena:
+1
@ Beamhit- rozwijam
Sesje z założenia nie będące światem kroku i cierpienia w których uczestniczyłem/znam z relacji/obserwowałem w zdecydowanie męskim gronie zawierają elementy rubasznego humoru i przytyków które w zależności od zegara biologicznego/sytuacji w pracy/złego nastroju/wyjazdu kolezanki na lepsze wakacje/spóźnieniu w dostawie paczki z allegro/(tu wstaw aktualne zmartwienia danej kobiety w dniu sesji) danej kobiałce pasują/przeszkadzają/doprowadzają do furii.Język którym posługują się kobiety sprowadzający się do "domyśl się" nie zawsze daje nam właściwą informacje na co należy uważać aby niewiasty przypadkiem nie urazić. Niemniej jeśli się już tak stanie to kiedy ktoś przesadza z żartami o trzaskającej miednicy słowo napomnienia od wspołgraczy kończy sprawę z męskiej strony, z kobieciej róznie z tym bywa. Zaznaczam że powyższe tezy oparte są na graczkach-singielkach
04-03-2012 20:51
Bagheera
   
Ocena:
+1
Owszem, z Księgi Dżungli, pantera taka, płci męskiej.

To ciekawe, co piszesz, ponieważ moje doświadczenia są zupełnie przeciwne. Znacznie więcej mężczyzn niż kobiet, z którymi grałam, miało problemy z emocjonalnym zaakceptowaniem RPGowej fikcji. Być może dlatego, że ich (kobiet znaczy) zanurzenie w tę fikcję było mniejsze, trudno mi ocenić. Ale niejednokrotnie spotykałam się z sytuacją, gdy kumple śmiertelnie obrażali się na siebie za takie czy inne fikcyjne przewinienia, lub też ze kolega miał pretensje do MG za rzekomą niesprawiedliwość losu spadającą na postać.

Również w kwestii par: spośród parunastu par, z jakimi grałam (szybki rachunek w głowie daje liczbę 13 par + ja z mężusiem) znam JEDEN przypadek podpadający pod twój opis, jeden zaś przypadek przeciwny - pary, która z lubością podstawia sobie na sesji nogi. Choć przyznać muszę, że i my w młodości, 10 lat temu, uwielbialiśmy na sesji wbijać sobie noże w plecy, zwłaszcza w WoDzie.

A co do Jasia i Małgosi - przykład ciągle słaby. Zabicie postaci na początku sesji bez zapewnienia graczowi żadnej logicznej alternatywy zabawy świadczy IMHO o słabości MG. A ja nie bawiłabym się dobrze widząc, jak od paru godzin jakiś biedak koło mnie siedzi i się nudzi - niezależnie od tego czy jest chłopakiem, przyjacielem czy po prostu kumplem.
04-03-2012 20:58
Blanche
   
Ocena:
0
W 100% zgadzam się z Bagheera. :)
04-03-2012 21:09
Bielow
   
Ocena:
+3
Lubię takie dyskusje-wreszcie coś się dzieje mimo że notka tego nie zapowiadała. :)

Tyldodymomen ma rację. Mimo młodego wieku miałem już (nie)przyjemność prowadzić kilkanaście sesji mieszanych. Najczęściej było to na takiej zasadzie:
-wziąłem kumpele na sesje żeby się nie nudziła
-zabrałem dziewczynę bo niech pozna świat prawdziwych roleplejowców
-zaprosiłem znajomą bo xxxx
Takie były tłumaczenia kumpli czemu nie przyszli sami.

Zazwyczaj - podkreślam że nie zawsze panie zachowywały się różnie. Jednak modus operandi był ten sam. Tej nie pasowało bo jej bohaterka zginęła robiąc jakąś głupią rzecz,inna się nudziła bo MG nie chciał poświęcić jej 100% czasu uwagi (w wyniku czego reszta graczy by się cały czas nudziła) a inna zwyczajnie nie rozumiała w czym rzecz i z czym to się je.

Powody były różne. Jedna śpieszyła się do domu,inna miała kobiece dni - gulp! inna chciała sprzątać jeszcze inna dziwiła się czemu tak długo-bo 2 godziny grania to aż nadto etc.
Na palcach jednej dłoni policzyłbym sytuacje gdzie panie nie prowokowały sytuacji konfliktowych czy też umyślnie lub nie psuły grę o ile nie były gwiazdami wieczoru.

Co ciekawe sytuacja działa odwrotnie w drugą stronę. Uczestniczyłem w sytuacjach w których to panie prowadziły przygody i sesje te zaliczam do najbardziej nużących i ciągnących się niemiłosiernie. Wrodzone umiejętności kobiecej rozmowy są w stanie wykończyć każdego kto jest odmiennej płci. Wszak nie po to przychodzę na sesje żeby słuchać kobiecego marudzenia. W domu mam to na co dzień.

Co do par to wszystko zależy od tego kto jest stroną dominującą w związku. Jeżeli potulny chłopina nie chce się swojej księżniczce narażać to później są takie cuda jak Zigzak pisze. Jako MG nie mam litości dla swojej baby i jak będzie kiepsko się starać to zginie (w przygodzie oczywiście). A że większość domowego budżetu zapewniam ja to nie ma wyjścia-musi się starać o ile chce jeść ;] Ważne jest żeby zapamiętać że rzeczy z sesji się nie przenosi w real life i na odwrót.

@Bagheera
Nie wiem z kim Ty grałaś ale cuda piszesz. My (wulgarne samce oraz ja) po sesji śmiejemy się niezależnie od tego kto zginął i jak to wyglądało. Nie mam za złe kumplowi który przypadkowo zepchnął mnie w przygodzie z dachu bo było ciemno i myślał że to włamywacz. Zabawa byłą przednia i tyle. Na tym to polega-żeby się dobrze bawić. Jak się fochujesz bo xxx Ci krzywdę zrobił to znaczy że RPG nie jest dla Ciebie-tak ja to sobie tłumaczę. Jak ktoś nie rozumie najwidoczniej nie dorósł do roleplejów.

"To chyba oczywiste, że jeśli zabijesz komukolwiek postać na początku i karzesz mu nudzić się do rana, patrząc jak inni się bawią, to wyjdzie z sesji niezadowolony."
Zależy. Jak ktoś głupi niech cierpi. Nie rzucisz się ze szczypcami do homarów na husarza na koniu bo zapewne zginiesz. A jak robisz takie rzeczy to są i konsekwencję - proste.
04-03-2012 21:20
Blanche
   
Ocena:
+2
@Bielow:
Jak rozumiem, we wszystkich przypadkach, których opisujesz, dziewczyna/ kobieta pierwszy raz brała udział w sesji RPG? Jeśli tak - a tak to wyglada - to trudno cokolwiek na tej podstawie udowiadniać. Faceci, grający po raz pierwszy, których ktoś zaciągał mi na sesje bo chciał im pokazać jakie to fajne, zachowywali się dokładnie tak samo, jak opisane przez Ciebie panie.
04-03-2012 21:27
Szponer
   
Ocena:
+2
Hm, nie wiem czy chcę wypowiadać się o kobietach, bo może moja wypowiedź zostanie uznana ze tendencyjną?:P

Ostatnio grałam z jedną parą, nie miałam z nią problemów, ale faktem jest, że nie mam na tym polu doświadczenia zbyt dużego.

Gram z kolei w Shadowruna z panią, sama zaś bardzo długo prowadziłam parę rzeczy mając kobietę w drużynie. Być może wynikało to z jej pragmatycznego i zdroworozsądkowego podejścia do życia, ale nie było akcji typu "mam zły dzień" albo "strzelam focha na MG". Co ciekawe, po nabraniu doświadczenia naprawdę fajnie grała, a także ciekawie prowadziła niekiedy. Z kolei co do drużyny Shadowrunowej - cóż, niewiele mogę powiedzieć. Nikt na nas nie narzeka, a nawet okazuje się, że jesteśmy mniej konfliktowe, niż panowie. Muszę przyznać, że to, co Bielow pisze o kobietach, to dla mnie trochę urban legend. Chociaż muszę przyznać, że jakiś czas temu trafiłam na graczkę, która sprawiała problemy już na etapie tworzenia postaci, na szczęście do gry nie doszło, bo uznałam, że szkoda mojego czasu i wysiłku. Ale to jeden jedyny przypadek.

Siebie jako MG nie będę oceniać, może niech wypowiedzą się osoby, którym prowadziłam dziś TSoYa na poprAvinach.
04-03-2012 21:28
Bagheera
   
Ocena:
+3
Bielow - potraktuję twój wpis humorystycznie i polemizować nie będę :)

Jak wiadomo hobby jest szerokie i każdy gra jak mu się podoba, dzięki niebiosom.

Ale na początku dotknąłeś chyba istoty problemu - w żadnym z przytoczonych przykładów osoba nie znalazła się na sesji bo chciała, bo lubiła taki sposób spędzania czasu, bo uznała to za swoje hobby.
04-03-2012 21:31
Bielow
   
Ocena:
+1
@Blanche
Zapewne nie uwierzysz ale i tak i nie. Część z tych przeprowadzonych na siłę byłą świeża. Jednak zazwyczaj panie zostawały kilka sesji - jedna rekordzistka nawet kilkanaście sesji ze mną wytrzymała (skutek jednak był taki, że od tego czasu bierze leki na nerwicę-więc nie wiem czy to dobre porównanie;] ) Dwie z nich były starymi graczkami ponoć. Zasady znały-tego nie mogę odmówić i pyskowały ostro jeżeli coś było na ich nie korzyść. Kiedy zaś same prowadziły nie stosowały tej reguły.

Zanim wyniknie pytanie o pochodzenie/wykształcenie odpowiem z góry że większość była po szkole średniej/licencjacie parę zaś w trakcie i po studiach magisterskich.

@Szponer
To taka urban legend jak taka że politycy nie kradną,urzędnicy nie biorą w łapę a ja mam chevroleta. :P Owszem znajdziesz parę sytuacji odmiennych - nie mówię że nie. I nie mówię też
że faceci są czyści jak łza bo o tym nie pisałem tylko pociągnąłem temat pań.

edyta---
@Bagheera
Dlaczego ? Rozwiń wypowiedź. Bo to że przedstawiłaś coś podobnego tylko ubranego w ładną otoczkę było dla mnie pewne od początku. Przynajmniej JA nie słyszałem o mężczyznach którzy coś "przeżywają" -no chyba że mi się piwo skończy w lodówce jak mi monopolowy zamkną. Wtedy przeżywam to strasznie!
A nie. Przepraszam - skłamałem. Przeżywałem rpgi jak zaczynałem w podstawówce. Ale z takimi to chyba nie grasz?
04-03-2012 21:36
Blanche
   
Ocena:
+3
@Bielow:
Pytałam, ponieważ wszystkie opisane przez Ciebie przypadki, jak zauważyła Bagheera, to dla mnie osoby ewidentnie niesiedzące w RPG-ach, które zgodziły się zostać przyprowadzone na sesje bo ktoś tak chciał, a nie bo same chciały spróbować. Tacy ludzie, bez względu na płeć, rzadko kiedy sprawdzają się jako gracze. Trudno, żeby ktoś się sprawdził, jeśli jest zmuszony przez kilka godzin robić coś, co zupełnie mu się nie podoba.
04-03-2012 21:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.