» Blog » Grimm
15-08-2012 09:55

Grimm

W działach: seriale, inspiracje | Odsłony: 57

Grimm
Wakacje to ciężki okres dla serialowego maniaka – kiedy obejrzy już z niecierpliwością wyczekiwane finały swoich ulubionych serii, w jego życie wkrada się bolesna pustka, której nie sposób wygnać, oglądając powtórki. Człowiek taki staje przed niemal niemożliwym do wykonania zadaniem – musi przetrwać jakoś lipiec i sierpień, nie popadając przy tym w psychiczną ruinę. Na szczęście, jest na to sposób, a nawet dwa [1]. Można oddać się innym rozrywkom, ot, choćby czytać książki, lub znaleźć jakiś nowy serial, na tyle długi, aby oglądany hurtowo przez kolejne dwa miesiące zastąpił wszystkie inne.

Ja wybrałam to drugie rozwiązanie. Grey's Anatomy, Grę o tron, Rodzinę Borgiów i Murdoch Mysteries zastępuje mi teraz Grimm. Na chwilę obecną pozostaje mi tylko żałować, że serial jak na razie ma tylko jeden sezon – wszystkie 22 odcinki mam już za sobą i widmo bolesnej pustki zaczyna już majaczyć na horyzoncie. Nie o puste jednak chciałam pisać o Grimmie, który jest na tyle dobrą produkcją, że grzechem byłoby nie poświęcić mu choćby kilku słów. Nie jest to wprawdzie telewizyjne objawienie na miarę pierwszego sezonu House'a, Grimm ma jednak olbrzymi RPG-owy potencjał: każdy, kto zamierza prowadzić w konwencji urban fantasy powinien umieścić go na swojej liście pozycji obowiązkowych.

Grimm to produkcja amerykańskiej stacji NBC. Główny bohater to pracujący w wydziale zabójstw detektyw, Nick Burckhardt, który pewnego dnia zaczyna widzieć rzeczy, jakich nie sposób wyjaśnić racjonalnym rozumowaniem – twarze niektórych ludzi zmieniają się na kilka sekund w jakby zwierzęce pyski. Rzecz jasna, jak przystało na racjonalistę, Nick szybko dochodzi do wniosku, że jest przepracowany, a urlop raz na kilka lat to wcale niezły pomysł. Szybko jednak okazuje się, że wspomniane „efekty specjalne” nie są rojeniami przemęczonego pracoholika. Na scenę wkracza – niezwykle energicznie i z przytupem – ciotka głównego bohatera, która objawia mu prawdę o rzeczywistości. W ten sposób widz dowiaduje się, kim jest eponimiczny grimm: to łowca zmiennokształtnych, chroniący niewinnych obywateli przed bestiami w ludzkich skórach, jedyny, który potrafi dostrzec ich prawdziwą naturę. Tak się składa, że ta funkcja jest w rodzinie Burckhardtów posadą dziedziczną, toteż kiedy ciotka Marie umiera, detektyw jest zmuszony stanąć do walki z nadnaturalnym.

Jako, że Nick jest detektywem serial ma formułę typową dla tego rodzaju produkcji: jeden odcinek to jedno śledztwo, przy okazji którego widz poznaje kolejny, nowy typ zmiennokształtnych istot. Te zaś okazują się kimś więcej, niż tylko bestiami, zagrażającymi ludzkości. Oczywiście, są wśród nich i takie, dla których zabijanie ludzi to świetna zabawa, szybko jednak okazuje się, że wilkołak może być dobrym kumplem i nie każdy zmiennokształtny zasługuje na śmierć. Ta sytuacja jest nieustającym źródłem dylematów moralnych: Nick stara się wypracować sposób funkcjonowania w obu światach, co nie jest łatwe, wziąwszy pod uwagę, że to uczciwy, praworządny facet. Różnice, dzielące prawo obowiązujące w świecie ludzi i zwyczaje zmiennokształtnych to nie jedyny problem. Bohater nie funkcjonuje przecież w społecznej próżni, a z koniecznością okłamywania narzeczonej i policyjnego partnera nie czuje się szczególnie komfortowo.

Również pozostali bohaterowie zostali ciekawie pokazani – nie są wprawdzie szczególnie oryginalni, jednak kreowani bardzo konsekwentnie i na tyle wiarygodni, aby przyjemnie oglądało się ich poczynania na ekranie. Najczęściej widzimy, rzecz jasna, partnera Nicka, detektywa Hanka Griffina, najlepszego przyjaciela grimma w świecie ludzi. Mimo to wśród postaci drugoplanowych prym wiedzie Monroe, resocjalizowany wilkołak, który odnalazł wewnętrzną równowagę dzięki jodze i odpowiedniej diecie, co pozwoliło mu zrezygnować z wcześniejszych morderczych przyzwyczajeń. Obecnie Monroe to pokojowo nastawiony do świata osobnik w typie nerda, który na życie zarabia, pracując jako zegarmistrz. Do czasu do czasu zaś pomaga Nickowi w śledztwach, które prowadzą do przedstawicieli nadnaturalnej społeczności. Interesujący jest również kapitan Renard, przełożony Nicka, który wydaje się mieć znaczną władzę nie tylko w świecie ludzi, lecz również wśród zmiennokształtnych. Zwykle pozostaje w cieniu, ograniczając się do uwag na temat bieżących spraw, jednak kiedy zaczyna działać potrafi naprawdę namieszać – zawsze dyskretnie i z klasą. Nie jest przy tym nietykalny, co dodaje mu wiarygodności. Z kolei mniej więcej do połowy pierwszego sezonu raczej bezbarwna w swojej poprawności wydawała mi się dziewczyna głównego bohatera, Juliette. Na szczęście, z czasem zaczęła nabierać charakteru. Co ważniejsze, nie pozostała obojętna wobec wszystkich dziwnych wydarzeń, w których przyszło jej uczestniczyć, przy czym jej reakcje nie były groteskowe, czy przerysowane.

Niesamowicie zabawne jest także to, jak zmiennokształtni reagują na pojawienie się detektywa w okolicy. W społeczeństwie istot nadnaturalnych grimm to osobnik niemal legendarny, mityczny potwór, którym straszy się niegrzeczne dzieci: Harry, jeśli nie zjesz obiadu nie dostaniesz podwieczorku, a w nocy przyjdzie po ciebie grimm! Nie trudno się domyślić, że już na sam widok grimma większość zmiennokształtnych pokazuje kły i rzuca się do walki. Są jednak też tacy, którzy starają się żyć w pokoju i nie stanowią dla nikogo zagrożenia. Sterroryzowani wizerunkiem legendarnego, niezwykle skutecznego mordercy, zaopatrzonego w wyrafinowane narzędzia tortur przynoszą mu własnoręcznie wypieczone ciasta, mając nadzieję, że taka łapówka wzbudzi jego sympatię i kupi im kilka dodatkowych tygodni życia. Czy to nie urocze?

Warto też wspomnieć o warstwie językowej, bowiem w tym aspekcie twórcy serialu całkowicie podbili moje serce. Grimmami – jak wskazuje nazwa profesji – byli między innymi bracia Jacob i Wilhelm Grimm, autorzy słynnych na całym świecie baśni. W uniwersum serialu nie zajmowały ich jednak fantastyczne opowieści, a klasyfikacja nadnaturalnych istot, które tępili z podziwu godnym poświęceniem. Bracia, a także ich przodkowie, pozostawili po sobie kilka opasłych tomów, w których opisali napotkane za życia kreatury, zaś ich potomkowie dopełnili reszty. W ten sposób cała terminologia, jaką posługują się łowcy potworów pochodzi z języka niemieckiego, co jest miłą odmianą od oklepanych nazw angielskich. Ponadto, każdy odcinek rozpoczyna się cytatem z którejś z baśni, nawiązującej do fabuły.

Nietrudno się domyślić, że serial – jak chyba wszystkie tego typu produkcje – jest dość schematyczny, co wyjątkowo rzuca się w oczy, kiedy roczna dawka odcinków zostaje wchłonięta w dwa tygodnie. Przypuszczam jednak, że zupełnie nie widać go, jeśli ogląda się Grimma raz na tydzień. Szczególnie, że stopniowo wprowadzani są nowi bohaterowie, a w tle zaczyna majaczyć główny wątek, który rozwija się powoli, by z pełną siłą uderzyć w finale.

Jedne, co mogę zarzucić Grimmowi to zbyt lekkie potraktowanie największych tragedii w historii ludzkości. Mam na myśli zrzucenie odpowiedzialności chociażby za II wojnę światową na zmiennokształtnych i pozostałe istoty, świadome prawdziwej natury świata. Wydaje się, że nieludzie stanowią sporą część populacji Ziemi, trudno więc, aby zupełnie nie brali udziału w wydarzeniach historycznych, mimo to uważam, że zrobienie z Adolfa Hitlera zmiennokształtnej bestii było przesadą i pójściem na łatwiznę. Wprawdzie wątek ów pojawił się jedynie, jako krótki epizod, jednak pozostawił po sobie pewien niesmak. Szkoda, że twórcom serialu nie udało się rozwiązać tej kwestii równie elegancko, jak miało to miejsce w starym Świecie Mroku.

Wygląda na to, że Grimm na stałe wpisał się na moją serialową listę. Dramatyczny, stawiający wiele pytań finał sprawił, że mam ochotę na więcej. Szczególnie, że zakończył się chyba najpodlejszym cliffhangerem, jaki widziałam w ciągu ostatnich kilku lat. Na szczęście premierowy odcinek drugiego sezonu NBC wyemitowało 13 sierpnia.


[1] trzy, jeśli za godną rozważenia uznamy opcję „usiąść w kąciku i cicho płakać”.


[Można przeczytać również tu. Wygląda ładniej, co jak wiadomo dla kobiet jest niezmiernie istotne. I zawiera obrazki z sporej ilości!]

Komentarze


38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pierwszy!
15-08-2012 09:56
Coyotl
   
Ocena:
+2
Fajna notka, właśnie cierpiałem na serialową posuchę i Grimm brzmi obiecująco :) dzięki!

Z innej beczki: Jak dla mnie w starym Świecie Mroku, kwestie wydarzeń historycznych nie były rozwiązane elegancko. Może i Hitlera zostawili w spokoju, ale niestety, nie postąpili tak z innymi zdarzeniami czy postaciami, np. czyniąc z Ala Capone wampira.
Ale to może tylko moje wybrzydzanie, bo zwyczajnie nie przepadam za takimi motywami.
15-08-2012 10:05
Albiorix
   
Ocena:
+2
W Starym Świecie Mroku barwne postaci historyczne co dodatek były przypisywane innemu klanowi, tradycji czy ugrupowaniu. Mnie to irytowało, bo było objawem tego, że przepaść między śmiertelnymi a nadnaturalami była tak wielka, że postać ważnego historycznie śmiertelnika który nie byłby jedynie pionkiem była po prostu niezgodna z systemem. Ogólnie oWoD ciężko nazwać eleganckim światem, to zlepek kilku zupełnie niekompatybilnych systemów a co dodatek to głupiej.
15-08-2012 10:43
Blanche
   
Ocena:
0
Pisząc o eleganckim rozwiązaniu w oWoDzie, miałam na myśli kwestię Holokaustu (nimdil kiedyś wrzucał na bloga recenzję dodatku "Charnel Houses of Europe"). Co do reszty, bywało różnie, jednak nie wyobrażam sobie, żeby można było uniknąć zrobienia chociaż części postaci historycznych istotami nadnaturalnymi. W końcu tyle się tego tałatajstwa włóczy po świecie.
15-08-2012 12:17
Krzemień
   
Ocena:
0
Mnie w Grimm denerwuje trochę, że od samego początku narzucili jakiś dziwny wątek spisku przeciwko głównemu bohaterowi. Gdyby zrobili najpierw z 5 odcinków typowo detektywistycznych a potem zaczęli mieszać to serial IMHO byłby znacznie lepszy.

Jest to jednak w sumie niewielka wada i serial także polecam, dla mnie był odpowiedzią na brak nowych odcinków Kości i jakoś się przyjął.
15-08-2012 15:51
Furiath
   
Ocena:
+1
Gdy słyszę, że serial jest s-f albo fantasy czy tam urban legend, to włącza mi się lampka z napisem "uwaga, może być kichą dla nastolatków lepiących się na łatkę fantastyka".

Grimm się doskonale wpisuje właśnie w takie kino - mało wymagające, bez polotu, bez wiarygodnych postaci, schematyczne, bez skomplikowanych ale wiarygodnych relacji, z drętwą obyczajówką, ale za to fanatsy!

Dziś, gdy nakrecono tyle niesamowitych seriali w stylu Rzym, Mad Mani, Breaking Bad, czy BBT, siadając do Grimma czuję jakbym się uwsteczniał :P

Nie polecam Grimm, kicha na maksa. Papierowe postaci, głupi scenariusz, nuda, przeciętność.
15-08-2012 19:53
Krzemień
   
Ocena:
+1
Kwestia gustu, wszystko co napisałes o Grimm ja mogę powiedzieć o Breaking Bad, w życiu nie widziałem gorszego syfu ;p
15-08-2012 20:27
Furiath
   
Ocena:
+3
Wolę ufać rankingom, niż pojedynczym opiniom, więc jeśli ktoś szuka fajnych seriali, niech obczaja:

http://www.imdb.com/search/title?n um_votes=5000,&sort=user_rating,des c &title_type=tv_series

http://www.filmweb.pl/rankings/ser ial/world

Przykładowo, uwazam, że "Jak poznałem Waszą matkę" to totalna nudna szmira, ale pewnie jestem w zdecydowanej mniejszości, bo ogółowi serial się bardzo podobał ;P
15-08-2012 20:49
Krzemień
   
Ocena:
0
Ja tam rankingom nie ufam, popularne rzeczy nie zawsze są najlepsze... http://www.youtube.com/watch?v=4Ji pHEz53sU
15-08-2012 21:16
Dagobert
   
Ocena:
+3
Przykładowo, uwazam, że "Jak poznałem Waszą matkę" to totalna nudna szmira, ale pewnie jestem w zdecydowanej mniejszości, bo ogółowi serial się bardzo podobał ;P
Bo to jest nudna szmira ;)
15-08-2012 21:17
Kamulec
   
Ocena:
0
Jeżeli wkrada się pustka, graj w RPG.
15-08-2012 21:47
Aravial Nalambar
   
Ocena:
0
Nie rozumiem po co ta dyskusja? To seriale, nie filmy pełnometrazowe, rzadko są na tyle dobre, wszystkie mają wiele wad i co tu mówić - ich ocena jest głównie uzaleniona od gustów.

Ja osobiście z jednej stronie swietnie bawię się przy How I Met Your Mother, i hipstersko powiem, ze ogladałem go juz z 5 lat temu, kiedy jeszcze nie było takiej na niego mody, a z drugiej doceniam świetną kompozycje fabularną i klimat Breaking Bad. Gra o Tron nie jest moze najlepsza, ale i tak lepsza od jakiegokolwiek serialu sensu stricte fantasy, jaki widziałem. Dla kontrastu - za chłam uwazam zarówno Babilon 5 jak i Battlestar Galactika, czy jak to się zwie.

Przy okazji, ostatnio po odkryciu i obejrzeniu całego Firefly trudno będzie mnie zaskoczyć jakością jeśli chodzi o seriale SF (tak samo po Gwiezdnej Eskadrze).

Co do Grimm - chyba obejrze jeden czy dwa odcinki na próbę, choć obawiam sie trochę Pamiętników Wampirów. Niemniej zapowiada się ciekawie, kojarzy mi sie trochę z Amercian Mc'gees Alice...
16-08-2012 00:09
MEaDEA
   
Ocena:
0
Podpisuje sie pod opinią Furiatha. Dziś skusiliśmy się na pierwszy odcinek Grimm i ledwo dotrwaliśmy do końca... Bolesne!
16-08-2012 00:46
Repek
   
Ocena:
0
Sorry za killjoystwo, ale... Niestety, nikt mi nie zwróci tych 45 min. na Grimma. :)

To trochę jak z większością sf kinowego - można oszczędzać na scenariuszu, aktorstwie i reżyserii, bo "przecież to tylko fantastyka". Sam pomysł już dziś na dobry serial nie wystarcza. Trzeba jeszcze dużej kasy, porządnych aktorów, zaskakującego scenariusza i solidnych reżyserów.

Inaczej mamy ramówkę AXN, a nie AMC.

Pozdro
16-08-2012 00:53
Kamulec
   
Ocena:
0
Dzięki za wytłumaczenie, czemu nie znam ramówki AXN.

Ja wobec seriali mam takie oczekiwania jakościowe, jak wobec filmów, dlatego tych pierwszych niemal nie oglądam. I tu i tu poświęcam czas.
16-08-2012 03:55
Blanche
   
Ocena:
0
@Aure: powściągnij język, albowiem repek na mnie krzyczy...
16-08-2012 09:53
Aure_Canis
   
Ocena:
0
Nie sądziłem, że słowo "psikus" może wzbudzić emocje.

Z drugiej strony... Dlaczego krzyczy na Ciebie, nie na mnie? O_o Znaczy ja wiem, że nie jestem feministą, a więc ze mną nie warto rozmawiać, niemniej... POLTERMOBBING. True storry.
16-08-2012 10:11
Repek
   
Ocena:
0
Za moderację i pilnowanie wulgaryzmów na blogu odpowiada właściciel/ka bloga.
16-08-2012 12:07
nimdil
   
Ocena:
0
Nijak nie udaje mi się odpisać na te pocieszne słowa krytyki, żeby nie wyjść na trolla.

Ranking są dobre tylko częsciowo - jeden ma nudnego i słabego Firefly'a na 7, drugi jeszcze gorszy notatnik śmierci na 5. Trzeba to filtrować - tak samo z polecajkami. Polecajki są dobre jak ufasz preferencjom osoby polecającej.
16-08-2012 15:28
Morel
   
Ocena:
+1
Baj de łej - pierwszy odcinek drugiego sezonu już wyemitowany ;)

I tak sobie czytam - ależ ja jestem uwsteczniony strasznie. Tru Blod mnie nie rusza i uważam ten serial za przeszmirę wszechczasów, z drugiej strony Grimm mi się podobał, ale Breaking Bad już totalnie nie.
Pamiętniki Wampirów oglądam, bo mnie bawią i chwilami mają klimat Buffy.

I gdzie tutaj rankingi?
16-08-2012 15:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.